W opisach na stronach internetowych funkcjonuje często, jako gra
planszowa. Tymczasem w środku żadnej planszy nie znajdziecie, bo tak
naprawdę jest to gra karciana. Wewnątrz niewielkiego kartonowego pudełka
znajdujemy talię, składającą się z 40 kart z wizerunkami zwierząt
narysowanymi przez Macieja Szymanowicza, który mi osobiście bardziej
znany jest z ilustracji książkowych. Tu, jak zwykle zresztą, spisał się
znakomicie. Patrząc na bohaterów naszej gry, nie sposób się nie
uśmiechnąć.
Karty, poza zwierzęcymi portretami, sygnowane są także
liczbami - od 1 do 10. Wszystko dlatego, że jest to poniekąd gra
matematyczna. Wymaga od graczy umiejętności dodawania. Właśnie dlatego
wiek uczestników ustalony został na poziomie 8+. Jeżeli nasze dziecko
potrafi już sumować, możemy spróbować zasiąść do rozgrywki, nawet, gdy
jest ono młodsze. Ważna będzie jednak jeszcze umiejętność logicznego
myślenia. Takiego zbierania kart, by przełożyło się ono na zdobycie
największej ilości punktów. Początkowo sprawa nie jest łatwa (choć
producent pomyślał o wskazówkach i umieścił je na instrukcji), ale im
częściej do gry zasiadamy, tym dzieci radzą sobie sprawniej, całość
bowiem wymaga praktycznego zrozumienia. Mój 6-latek po kilku rozgrywkach
radził sobie już dość dobrze, a jednocześnie nie zraził się do gry.
Stanowiła dla niego wyzwanie, ale nie przerastała go.