Najbliższe miesiące niejednej rodzinie dadzą się
mocno we znaki, jeśli chodzi o liczbę zachorowań, zwłaszcza
najmłodszych domowników. U dzieci do 7 r. życia normalna liczba
przeziębień w ciągu roku oscyluje około 6-8, co negatywnie wpływa
na stan rodzinnych finansów i możliwości urlopowe rodziców. Czy
istnieją sposoby na ograniczenie chorób jesienią i zimą?
Spróbujemy Wam doradzić w tym temacie.
Gotowy do boju
Aby móc skutecznie bronić się przed infekcjami,
trzeba zrozumieć jak działa nasz układ odpornościowy. Przede
wszystkim u małego dziecka jego układ odpornościowy jest jak
wojsko pełne świeżych rekrutów: niewyszkolone, nieumiejące
rozpoznać przeciwnika, ani z nim walczyć. Wiadomo, że pokonanie
każdego przeciwnika wymaga innej taktyki, odpowiedniego
przegrupowania sił i innego rodzaju broni. Organizm Waszego dziecka
ponieważ krótko żyje na świecie, nie posiada wlanej wiedzy jak
walczyć z wirusami czy bakteriami, które różnią się między
sobą na tysiące sposobów. Dlatego właśnie maluch do wieku mniej
więcej 7-8 lat o wiele łatwiej i szybciej zapada na choroby, zaraża
się i występują u niego gwałtowniejsze objawy niż u dorosłego
człowieka. Jego układ odpornościowy dopiero uczy się jak walczyć
z konkretną bakterią czy wirusami! Każda przebyta infekcja to
trening, podczas którego organizm nabędzie umiejętności walki z
chorobą, gdy spotka się kilka razy z tymi samym rodzajem
drobnoustrojów chorobotwórczych, za kolejnym będzie reagował
sprawniej i z mniejszymi objawami w organizmie. Dlatego nie należy
zbyt szybko i często wkraczać z antybiotykiem.
Gdzie zaczyna się odporność?
Odpowiem krótko: w tym względzie reklamy nie
kłamią i zaczyna się w brzuszku. Nie w gardle, zatokach czy uchu,
ale w jelitach, w których znajdują się prawie wszystkie siły do
walki z infekcjami czyli wielka armia limfocytów oraz tzw. dobrych
bakterii. Tak więc prawidłowa flora bakteryjna w jelitach to mocny
układ immunologiczny (odpornościowy) dziecka. Podstawowymi
składnikami jesiennej diety Twojego dziecka powinny być:
- świeże owoce i warzywa, polskie oraz cytrusy
- owoce suszone i mrożone np. morele, truskawki z
mrożonki
- jogurty i kefiry zawierające dodatkowo tzw. dobre
bakterie
- ryby morskie, które są głównym dostawcą
kwasów tłuszczowych, zwłaszcza kwasów omega
Jeśli wziąć pod uwagę podział ze względu na
witaminy, jesienią i zimą szczególnie potrzebujemy: witaminy A,
która broni błony śluzowe układu oddechowego przed wnikaniem
wirusów i bakterii; witaminy C, która jest potrzebna organizmowi do
produkcji różnego typu immunoglobulin, które pomagają w
zwalczaniu infekcji.
Podawanie dziecku preparatów aptecznych należy
traktować jak ostateczność, ale najbardziej wartościowe z nich są
różne rodzaje tranów. Obecnie na rynku pojawiają się bardzo
tanie trany, a rodzice je kupują, sądząc, że tran to tran i nie
ma różnicy. Nic bardziej błędnego, gdyż wystarczy porównać
skład preparatów lub poprosić o to farmaceutkę. Najskuteczniejszy
jest tran z wątroby rekina. Aby zaobserwować działanie tranu
należy go podawać co najmniej 4 tygodnie bez przerwy.
Ruch i świeże powietrze to podstawa
Jeśli Twoje dziecko nie będzie regularnie (minimum
4 razy w tygodniu) wychodziło na co najmniej godzinę na dwór, na
niewiele się zda prawidłowa dieta. Zimne powietrze doskonale
hartuje, wymusza szybkie dostosowanie się organizmu do temperatury i
wilgotności. Największą krzywdą jaką możemy wyrządzić swojej
i dziecka odporności jest zaniechanie wychodzenia na dwór. Niestety
o ile dzieci do chwili pójścia do przedszkola najczęściej są na
dworze codziennie, to od momentu przekroczenia progu przedszkola
spędzają na dworze tylko weekendy, bo zwykle paniom przedszkolankom
nie chce się ubierać grupy 3-, 4-latków, lepiej poczekać do
wiosny… Dzieci szkolne o ile nie chodzą na treningi na świeżym
powietrzu, mają jeszcze gorzej.
Tak więc nawet jeśli w ciągu tygodnia nie macie
żadnych szans na wyjście na dwór, wykorzystajcie każdą sobotę i
niedzielę bez deszczu na jak najdłuższy pobyt na świeżym
powietrzu.
Dziecko lekko przeziębione tzn. bez gorączki
powyżej 37,5 C, z samym katarem czy lekkim kaszlem może, a nawet
powinno wychodzić na dwór! Możecie darować mu dzień lub dwa w
przedszkolu, ale nie po to, aby go zamknąć w ciepłym domku. Nie
należy także dziecka przeziębionego „chronić” przed myciem
głowy, braniem prysznica czy wietrzeniem pokoju.
Antybiotyki – dobro czy zło?
Zdecydowanie dobro, ale umiarkowanie dawkowane. W
dzisiejszych czasach spotykamy się z dwiema skrajnie różnymi
postawami wobec antybiotyków: jedni rodzice wykazują nadmierny lęk
o zdrowie dziecka i pędzą z kilkulatkiem do pediatry już tego
samego dnia, w którym pojawiła się gorączka lub inne objawy,
stawiając lekarza w niekomfortowej sytuacji konieczności
przepisania antybiotyku na wszelki wypadek, bo przecież nie wiadomo
czy rodzic wróci do lekarza w razie pogorszenia, z kolei inni
rodzice uważają, że antybiotyk to najgorsze zło i ich dzieci
często chodzą po kilka miesięcy (!) z niewyleczonym katarem lub
mokrym kaszlem, znajdując się w stanie permanentnej walki z
infekcją. Ani jedna ani druga postawa nie jest prawidłowa. Nie
należy leczyć infekcji wirusowej antybiotykiem, a rozpoznanie
często da się postawić dopiero w 2-3 dobie choroby. Z kolei bywa
nierzadko tak, że początkowa infekcja wirusowa po tygodniu
przeradza się w nadkażenie bakteryjne, objawia się to nagłym
pogorszeniem, ponownym pojawieniem się gorączki lub np. bólu ucha.
Także jeśli Twoje dziecko ma nieustanny katar od października do
końca marca, praktycznie bez przerwy to znak, że na pewno
zagnieździły się w zatokach bakterie (poza przypadkami uczuleń
wziewnych) i najwyższa pora podleczyć się antybiotykiem. To
nieprawda, że skoro dziecko nie ma gorączki czy złego samopoczucia
to „radzi sobie” a najważniejsze, żeby nie sięgać po
antybiotyk.
Z kolei, gdy już korzystamy z antybiotykoterapii
unikajmy błędów: przerywania kuracji, bo dziecko czuje się już
dobrze, w ten sposób doprowadzimy do sytuacji, że zostaje
unieszkodliwiona tylko część bakterii, a pozostałe staną się
odporne na antybiotyk, nie posyłajmy dziecka do szkoły/przedszkola
w trakcie brania antybiotyku ani 3 dni po nim! Antybiotyk zabija
wszystkie bakterie w organizmie, także te dobre. Więc dziecko na
jakiś czas ma bardzo osłabioną własną odporność. Jeśli
pójdzie do zbiorowiska ludzi zaraz po skończeniu leczenia,
zwłaszcza do przedszkola, możecie być pewni, że zachoruje
ponownie w ciągu najdalej 10 dni. Optymalnie byłoby zostawiać
przedszkolaka w domu tydzień po zakończeniu antybiotyku, w tym
czasie dużo wychodzić na spacery z nim, podawać „bakterie w
tabletkach”, dużo owoców i hartować ruchem na dworze. Jeśli nie
możecie zatrzymać go na tydzień w domu, postarajcie się chociaż
o 2-3 dodatkowe dni.
Autorem artykułu jest KOGIS Portal
Turystyki Dziecięcej www.kogis.pl
– organizator obozów, zimowisk, wycieczek szkolnych, internetowa
baza miejsc dobrego rodzinnego wypoczynku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał Ci się nasz tekst? Nie zgadzasz się z nim? Napisz nam o tym!