„Do czwartego roku życia rodzice, zwłaszcza mama, czytali
mi książki. Później nauczyłam się sama czytania. Mama i tata
czytali książki dla dorosłych, a babcia śpiewała mnóstwo
piosenek i opowiadała legendy.” - wspomina Wanda Chotomska,
czołowa polska pisarka, autorka wierszy i opowiadań dla dzieci- „Mojej córce czytałam książki Tuwima, Brzechwy,
Makuszyńskiego, te książki były także książkami mojego
dzieciństwa. (...) Prawnuczce, która ma 10 lat, czytam, a właściwie
czytamy razem np. „Pinokia” w świetnym nowym tłumaczeniu
Jarosława Mikołajewskiego, „Kubusia Puchatka”, a także moje
„Pięciopsiaczki” - czytane razem zostały nawet nagrane na
audiobooku.”
Przy okazji premiery nowego wydania "Panny Kreseczki"
mieliśmy okazję zadać Pani Wandzie kilka krótkich pytań.
Studiowała Pani na Wydziale Dziennikarskim
Akademii Nauk Politycznych w Warszawie. To kierunek, który daje dużo
różnych możliwości. Jak to się stało, że zajęła się Pani
właśnie twórczością dla dzieci?
Studiowałam Dziennikarstwo i jednocześnie
rozpoczęłam pracę w gazecie „Świat Młodych”. W drugim roku
studiów samodzielne Dziennikarstwo włączono do Akademii Nauk
Politycznych. Studiów nie ukończyłam, pracę dziennikarską
kontynuowałam, a także współpracowałam z innymi pismami dla
dzieci - „Świerszczyk”, „Płomyk”, „Płomyczek”, „Miś”.
Czym zajmuje się Pani dziś?
Cały czas coś piszę. Poza tym jestem prezesem
dwóch fundacji – Polskiej Fundacji Dzieci i Młodzieży i Fundacji
im. Mirona Białoszewskiego oraz matką chrzestną ponad 30 szkół,
bibliotek i przedszkoli.
Od Pani debiutu literackiego minęło już
ponad 60 lat. W tym czasie powstało wiele różnych utworów, wiele
różnych postaci? Którą z nich lubi Pani najbardziej?
Teraz najbardziej lubię Kreseczkę. Zawsze ją
zresztą lubiłam od kiedy Bohdan Butenko zaczął ją ilustrować.
Lubię również Jacka z telewizyjnej dobranocki i większość
bohaterów moich książek.
Panna Kreseczka, która powstała prawie 50 lat
temu, powróciła ostatnio dzięki Wydawnictwu Muza. Jego nakładem
pojawił się także długo nieobecny na rynku wydawniczym „Muzykalny
słoń”. Nie bała się Pani tego powrotu?
Czytelnicy i recenzenci przyjęli reprint Kreseczki
znakomicie. Bardzo się z tego cieszę.
W czym tkwi fenomen Pani twórczości? Do dziś
mam przed oczyma obraz kuzynki, która z wielkich czarnych płyt
gramofonowych puszczała sobie słuchowisko „O Tadku-Niejadku,
babci i dziadku” - stale od nowa, kilka razy dziennie. Moje dzieci
także słuchają go z uśmiechem na ustach, choć odtwarzanego już
z płyt CD. Zmienia się świat, a Pani dzieła wciąż bawią
kolejne pokolenia.
Dlaczego dzieci lubią moje książki np. „Tadka
Niejdka”? Nie wiem. Może mają dość serwowania im w życiu i
sztuce horrorów, agresji, etc.
Może to także zasługa dorosłych, którzy –
tak jak niegdyś Pani – chętnie powracają do tytułów swego
dzieciństwa?
Mam coraz więcej dowodów na to, że moje książki
czytają także dorośli. Nie tylko dzieciom, ale i sobie.
Czy zatem – wychodząc im naprzeciw - możemy
się spodziewać kolejnych przedruków?
Po „Muzykalnym słoniu” będzie na pewno „Pan
Motorek”. Co dalej – zobaczymy.
Pani Wando, czekamy zatem z niecierpliwością!
Małgorzata Rządzińska
czytajki.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał Ci się nasz tekst? Nie zgadzasz się z nim? Napisz nam o tym!