CZYTAMY

CZYTAMY

Szukaj na tym blogu

sobota, 28 marca 2015

August. Koniki z Szumskich Łąk. - Agnieszka Tyszka

„August. Koniki z Szumińskich Łąk” – o przyjaźni, rodzinie, życiu wspólnotowym i przyrodzie; bez tęczowych kucyków.

„August” z serii „Koniki z Szumińskich Łąk” jest według mnie jedną z najlepszych polskich książek dla dzieci wydanych w ostatnich latach. Agnieszka Tyszka napisała znakomity utwór adresowany do młodych, ale już dojrzałych czytelników, którzy potrafią z przyjemnością czytać nie tylko „szybkie” książki oparte na dynamicznej, przeładowanej wydarzeniami akcji. Opisane w powieści wydarzenia mają miejsce jesienią, co dodatkowo czyni „Augusta” dobrą, wciągającą i „klimatyczną” lekturą na długie jesienne popołudnia i wieczory.

Nie znajdziemy tu słodkich kucyków z seriali animowanych ani idealnego świata. Jeśli kogoś zmyliła nazwa serii i okładka, od razu ostrzegam: to nie jest bajka dla małych dziewczynek. W Szuminie ludzie są prawdziwi, mają zalety i wady, radości i problemy, które nie zawsze można rozwiązać. Lektura nadaje się zarówno dla dziewcząt, jak i chłopców. Konie są w niej ważne, ale można czytać nie posiadając żadnej wiedzy o tych zwierzętach i nawet nie należąc do grona ich wielbicieli. Książka i tak będzie bardzo ciekawa.

Rodzice być może dostrzegą, że autorka „Augusta” podkreśla znaczenie życia wspólnotowego i zdrowych relacji społecznych w wychowaniu szczęśliwego dziecka. W Szuminie bowiem wszyscy, i dorośli, i dzieci, pomagają sobie, wspierają wspólne inicjatywy, żyją razem, jednocześnie nie tworząc grupy hermetycznej, niedostępnej dla nikogo z zewnątrz. Tutaj tradycyjny podział na „swoich” i „obcych” uległ przewartościowaniu.

Dla młodego czytelnika może to być przede wszystkim historia wielkiej, silnej przyjaźni.

„Kiedy kończymy pracę, słońce kryje się za pagórkiem, a świerszcze zachowują się tak, jakby lato trwało w najlepsze. Na niebie pojawia się blady księżyc w kształcie rogalika, a obok niego malutka gwiazdka, mrugająca nieśmiało.
Obie wskakujemy na rowery i ruszamy w kierunku polnej dróżki. Pachnie wieczorną rosą i nadciągającym zmierzchem. Aż mnie ciarki przechodzą od tego zapachu.
– Za nic bym się stąd nie wyprowadziła! – oświadczam stanowczo, a Hania w milczeniu kiwa głową. – Złóżmy przysięgę, że nigdy nie opuścimy Szumina. Ty i ja! – wpadam nagle na pomysł i hamuję gwałtownie.
Hania natychmiast idzie w moje ślady. W miejscu, w którym się zatrzymujemy, rośnie dorodna różowa koniczyna. Zrywam jedną, o bardzo długiej łodyżce, i uroczyście owijam nią nasze wskazujące palce.”

Ale i ta przyjaźń nie zamyka się przed wtajemniczeniem, przyjęciem do koleżeńskiego grona kolejnej osoby. Klara, główna bohaterka i narratorka, przyjaźni się z Hanią, są jak Ania Shirley i Diana („Dwa serca złączone, klucz rzucony w morze...”). Jednak kiedy do Szumina przyjeżdża dziwna, wyobcowana i niemiła rówieśniczka, nie wahają się jej pomóc i zaoferować szczerej przyjaźni.

„Augusta” czyta się spokojnie, długo, choć łakomie. Publikacja wydaje się niewielka, ale stanowi dużą dawkę dobrej literatury, napisanej z niezwykłą lekkością. Obok dobrze poprowadzonej akcji znajdziemy w niej pełne charakterystyki ciekawych postaci i krótkie opisy natury, wprowadzające atmosferę życia na wsi. Nie jeden raz przy tych „przyrodniczych” fragmentach miałam ochotę spakować walizkę, wsiąść do pociągu byle jakiego i wyruszyć na poszukiwanie Szumina (albo własnego dzieciństwa). „August” po prostu pachnie łąką i lasem pokrytym rosą. Mojemu synowi za to śniło się, że pojechaliśmy do Szumina odwiedzić Klarę. Wszystko to świadczy o znakomitym warsztacie pisarskim Agnieszki Tyszki, która przenosi czytelnika (w każdym wieku) do kompletnego i wiarygodnego świata literackiego.

„Tu, w Szuminie, jesień owija się szalem z mgły, nosi korale z jarzębin i kalin, gasi kolory na łąkach i maluje je rdzawymi odcieniami. Lubię patrzeć na łąki, kiedy pada deszcz. Najprzyjemniej robić to w kuchni, gdzie mamy wielkie okno, przez które widać niekończące się przestrzenie zasnute chmurami i strugi deszczu układające się w ukośne linie. Wydaje mi się wtedy, że jestem w środku szklanej deszczowej kuli. To o wiele smutniejsze niż śniegowa kula, bo w śnieżynkach zaklęta jest obietnica świąt, ciszy, choinki, kolęd. Deszcz niesie w sobie wyłącznie dziwną tęsknotę. Bez żadnych obietnic.”

„August” jest właśnie taką literaturą – opowiadającą o prawdziwym świecie, pięknym, ale niepozbawionym melancholii i tęsknoty. Bez żadnych obietnic.
 Tekst i zdjęcia:
Bożena Itoya, mama ośmiolatka

Agnieszka Tyszka, August. Koniki z Szumskich Łąk., Wyd. Egmont, 75 str.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spodobał Ci się nasz tekst? Nie zgadzasz się z nim? Napisz nam o tym!