Tym razem wyruszyliśmy na literackie spotkanie z przygodą. O
proces twórczy i plany na przyszłość zapytaliśmy Agę
Szczepańską - autorkę sensacyjnych powieści dla
dorosłych, która niedawno wydała dwa pierwsze tytuły z nowej
serii "Patka i Pepe" przeznaczonej dla młodszych
nastolatków.
.
Dotychczas tworzyła Pani powieści
sensacyjne dla dorosłych. Skąd pomysł, by zmienić grupę docelową
i skierować swe książki do dzieci?
Tak naprawdę, to ja w pewnym sensie zaczęłam od powieści dla
dzieci... Pierwsza wersja „Patki i Pepe” powstała dziesięć lat
temu, zanim jeszcze zabrałam się za pisanie na serio literatury dla
dorosłych. Stworzyłam wtedy obie części, przy czym ciekawostką
może być to, że jako pierwszą napisałam przygodę chorwacką, a
dopiero potem zabrałam się za Karpacz. Oczywiście, kiedy w zeszłym
roku sięgnęłam do tych zapomnianych tekstów, to zanim pokazałam
je światu, musiałam w zasadzie napisać je od nowa. Między innymi
przeorganizować przebieg intryg kryminalnych, bo w ciągu dziesięciu
lat wiele się zmieniło i tamte stare straciły sens. Dostosować te
opowieści technologicznie – wystarczy wspomnieć, że w starych
wersjach Pepe był dumnym posiadaczem gameboya, a w telefon komórkowy
wyposażony był jedynie Wujek Wężowski. Ale ogólny zamysł oraz
postacie głównych bohaterów: nieco szalonej, spontanicznej Patki
Szczypek i o wiele od niej spokojniejszego Piotrka Wężowskiego
zwanego Pepe, pozostały niezmienione.
Książka wydana została przez Studio
Moema, które dedykowało dotychczas swą twórczość dorosłym.
Mam bardzo osobisty, emocjonalny stosunek do serii
„Patka i Pepe” i chciałam mieć wpływ na to, w jaki sposób te
książki będą wydane i co się będzie dalej z nimi działo.
Studio Moema to wydawnictwo, które stworzyłam
ponad rok temu dla promowania nietuzinkowej literatury w
nietuzinkowej oprawie. Kiedy więc odświeżyłam pierwszą część
„Patki i Pepe” i mogłam udać się do wydawnictwa zewnętrznego
albo sama zająć się doprowadzeniem do wydania książki, wybór
był oczywisty.
Książki zilustrowane zostały przez Marsiję. Dlaczego
właśnie Marsija, która grafiką zajmuje się wyłącznie z
zamiłowania?
Wybrałam Marsiję, bo bardzo cenię jej dokonania artystyczne, a
jej wrażliwość i poczucie humoru są mi bardzo bliskie.
Powierzyłam jej mój tekst z pełnym zaufaniem, bez żadnych
dodatkowych wskazówek, doskonale wiedząc, że ilustracje wykonane
przez nią będą trafione w sam środek tarczy. Ale muszę
wspomnieć, że nad obiema książkami za każdym razem pracowało po
czterech grafików. Marsija była w głównej mierze odpowiedzialna
za ilustracje, ale w drugiej części wsparła ją swym talentem
Sylwia Lenart. Projektami obu okładek zajął się Łukasz
Rychlicki. Z kolei wspaniały monogram małych detektywów stworzył
Łukasz Dziedzic. Przy pierwszej części współpracował z nami
również nieoceniony Wiesław Rosocha, który tak trafnie i
intrygująco zakodował treść „Pierwszej Zagadki” w znajdujące
się na okładce charakterystyczne postacie małych detektywów.
Wracając do Pani twórczości - czy łatwiej pisze się
dla dorosłych, czy dla dzieci? Na czym polega/polegają różnice?
Nie rozdzielam tych, do których piszę na dzieci i dorosłych.
Może bardziej na tych z poczuciem humoru lub bez. A pisze się
ogólnie niełatwo... Bolą plecy od siedzenia godzinami przy
komputerze i palce od uderzania w klawiaturę. Okropnie marzną
stopy. Chce się ciągle jeść, a jednocześnie szkoda czasu na
przygotowywanie posiłku... Nie można usnąć, bo wymyśla się
kolejną opowieść...;)
Nie bała się Pani, jak powieść
sensacyjno-detektywistyczną odbiorą dzieci?
Jako dziecko zaczytywałam się w literaturze
przygodowej i detektywistycznej m.in. w książkach Bahdaja,
Niziurskiego, Nienackiego i Chmielewskiej. Sprawiły mi mnóstwo
radości. Zachęciły do czytania poważniejszych książek. Mam
wrażenie, że dzisiejsi młodzi czytelnicy też bardzo lubią taką
literacką przygodę.
Stąd pomysł, by pójść właśnie w tym
kierunku...
Napisałam książki, które sama chciałabym
przeczytać, będąc dzieckiem :) A mówiąc serio, uważam, że
książki przygodowe sympatycznie wprowadzają młodych czytelników
w świat literatury. Zachęcają do czytania. A to bardzo ważne.
Jak w Pani przypadku wygląda proces
twórczy? Jak długo trwa? Jak rodzi się pomysł na kolejną
książkę, na kolejną intrygę?
Pomysły są wszędzie. Jeśli ma się wystarczająco czujne oko i
ucho, a czasem nos, można je znaleźć w każdej sytuacji. Mnie
przeważnie inspirują drobiazgi. Fragment zasłyszanej w tramwaju
rozmowy, pies w czarne łaty, który biegnie gdzieś sam (no właśnie:
dokąd biegnie, dlaczego sam, co z tego wyniknie... itd.) czyjeś
śmieszne spodnie, znaleziony w parku patyk, wszystko... Tajemnica
według mnie tkwi w upleceniu z tych detali opowieści, a mówiąc
dokładniej, w konieczności złożenia takiej opowieści. Te małe
inspiracje dotąd siedzą mi za uszami, dopóki nie powstanie z nich
całość. Czasem dzieje się to błyskawicznie, ciach i w czasie
jednego spaceru opowieść gotowa, innym razem takie frapujące
detale czekają po kilka miesięcy aż zostanie złożona pełna
opowieść.
A Patka i Pepe - czy mają swoje rzeczywiste
pierwowzory, czy to postacie całkowicie fikcyjne?
Postacie Patki i Pepe są wiernie oparte na realnych osobach :)
Myślę tu o mojej córce Patrycji i jej przyjacielu Piotrku. Tych
dwoje faktycznie poznało się w Karpaczu i zaprzyjaźniło się, a
potem na kolejnych wyjazdach przeżywało razem różne przygody. Czy
akurat takie, czy zupełnie inne, tego nie zdradzę ;) Natomiast z
pewnością moja córka stanowi dla mnie nieustające źródło
inspiracji.
Przygody bohaterów od razu przewidziane
zostały jako seria. Rozumiem, że nie zakładała Pani, że mogą
się nie przyjąć?
Miałam po prostu ochotę napisać o przygodach dwójki fajnych
dzieciaków w interesujących miejscach. Nie zastanawiałam się, czy
to się przyjmie, czy nie. Wyznacznikiem była raczej ilość
pomysłów na kolejne przygody i ilość ciekawych według mnie
miejsc, w których chciałam osadzić akcje kolejnych tomów.
Drugi tom przygód sympatycznej młodej pary
detektywów kończy się zapowiedzią dalszych wyzwań. Czy już wie
Pani, co przydarzy się dalej naszym bohaterom? Jeżeli tak, czy może
nam Pani co nieco zdradzić?
Tym razem Patka i Pepe przeżyją bardzo muzyczną przygodę
detektywistyczną... w Gdańsku i Warszawie. Będzie niebezpiecznie i
pojawią się duchy.
Czy planowane są jeszcze dalsze części?
Jest kilka pomysłów, na razie bardzo szkicowych, które czekają
na swoją kolej w komputerze... Wyznacznikami są miejsca, do których
chciałabym wysłać małych detektywów w następnych książkach.
Jest więc bardzo prawdopodobne, że Patka i Pepe przeżyją przygody
w Londynie, Sztokholmie, Paryżu a być może również w dalekiej
Brazylii.
Są już Patka i Pepe, czy będą także
inni dziecięcy bohaterowie? A może już Pani tęskni za pisaniem
dla dorosłych?
Mam pomysł na serię fantasy opowiadającej o grupie dzieciaków
w różnym wieku, przemierzających razem świat, ale jeszcze
zobaczymy... A jeśli chodzi o pisanie dla dorosłych, to równolegle
z „Patką i Pepe” piszę inne teksty, skierowane do starszych
czytelników.
Kiedy zatem możemy się spodziewać czegoś nowego?
W najbliższych miesiącach ukaże się trzecia część przygód
małych detektywów: „Patka i Pepe. Zagadka Wieżowca”. Co do
innych pomysłów, muszą poczekać na swoją kolej.
Rozmawiała:
Małgorzata Rządzińska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał Ci się nasz tekst? Nie zgadzasz się z nim? Napisz nam o tym!