Nie
przypuszczałam, że będziemy kiedyś czytać komiks o tęczowych
kucykach. Podobne historyjki nie goszczą w mojej biblioteczce ani
na półce z filmami, z wielkookimi "słodziakami" nie
przyjaźni się też mój syn. Jednak wydany przez Egmont album "Mój
kucyk Pony. Przyjaźń to magia" wcale nie jest przeznaczony dla
małych wielbicielek różowości i landrynkowych bajek. Ten komiks
spodoba się przede wszystkim nieco starszym, tak mniej więcej od
dziewięciu lat wzwyż, wielbicielom dymków i kadrów. Trafi do
czytelników płci obojga, którzy zechcą nabrać nieco dystansu do
lektury i otaczającej nas kreskówkowej sieczki.
Największym
atutem publikacji jest jej spójna, szalona konwencja. Pod brokatową
okładką z dużym udziałem różowości znaleźliśmy najpierw
podejrzane opisy postaci
na przykład pupilkiem Pinkie Pie jest aligator ("Cooo?!").
Nie zmyliła nas fantazyjna czcionka, w każdą możliwą literkę
wplatająca serduszka. Coś tu było nie tak. I rzeczywiście, od
pierwszych stron po komiksie panoszą się kucyki (na pierwszy rzut
oka) zahipnotyzowane, wściekające się
to te dobre, czarne, upiorne, z wystającymi ostrymi kłami,
poszarpane
to te złe. Nie byliśmy zbulwersowani, przeciwnie, czytając
rżeliśmy jak koniki.
Album
zawiera cztery części "Powrotu królowej Chrysalis" i
opowiada o walce ze złem w imię kucykowej przyjaźni. Bohaterki
starają się dotrzeć do siedziby tytułowej władczyni ciemności,
odkryć jej zamiary i im zapobiec, a także ocalić młodsze siostry
więzione przez Chrysalis. Walecznych kucyków jest sześć, każdy
(a właściwie każda) z nich posiada jakiś talent lub dar, zapewne
zgodny z tymi obecnymi w serialu animowanym, ponieważ na tylnej
okładce wydawca podaje: "Seria komiksów My Little Pony:
Przyjaźń to magia została stworzona na podstawie serialu o tym
samym tytule". Kreskówki nie znamy, wydaje się jednak, że
łącznikiem między nią a omawianym albumem są tylko ogólne
charakterystyki bohaterek i ich plastyczne wizerunki.
Komiksowe
poczynania i wypowiedzi Twilight Sparkle (fioletowy jednorożec),
Rarity (biały kucyk), Fluttershy (żółty kucyk), Applejack
(pomarańczowy), Pinkie Pie (kucyk różowy, jak imię wskazuje),
Rainbow Dash (pegaz) oraz Znaczkowej Ligi (trzy małe, uciążliwe
kucyki) odbiegają od wyobrażenia przygód tęczowych koników.
Przede wszystkim króluje tu ironia, publikacja nie spodoba się
czytelnikom niemającym poczucia humoru, i to tego szczególnego,
"komiksowego". Scenarzystka albumu (Katie Cook) bawi się
formą i motywami, "Mój kucyk Pony. Przyjaźń to magia"
jest bliższy parodii niż adaptacji telewizyjnej "bajki".
Podobnie
jako pewną przenośnię trzeba traktować same ilustracje (Andy
Price), które są przecież podstawą komiksu, a także ich
kolorystykę (Heather Breckel). Pastelowe obrazki znajdziemy bowiem
tylko na okładce, stronie tytułowej i kartach z prezentacją
bohaterów. Właściwa historia przedstawiona została w
intensywnych, raczej ciemnych i znakomicie zestawionych barwach.
Oczywiście niemal każdy kadr jest rozświetlany przez tęczowe
kucyki/pegazy/jednorożce, ale w tle przewijają się głównie
brązy, ciemny fiolet, szarości, kosmiczne zielenie, mocny
pomarańcz, bordowy, granatowy i niebieskości, których skali nie
umiem określić.
Pierwsza
odsłona komiksowej serii o tęczowo-mrocznych kucykach wywarła na
nas wielkie wrażenie, syn bardzo chce przeczytać kolejną część,
a ja mam nadzieję, że będzie równie kolorowa, humorystyczna,
niekonwencjonalna i łamiąca stereotypy.
Bożena
Itoya, mama dziewięciolatka
My Little
Pony
Mój kucyk Pony. Przyjaźń to magia, tom 1, scenariusz: Katie Cook,
rysunki: Andy Price, kolory: Heather Breckel, okładka: Amanda
Conner, kolory na okładce: Paul Mounts, przekłąd z języka
angielskiego: Jacek Drewnowski, seria Klub Świata Komiksu
859, Egmont Polska 2015.
Córka bardzo lubi te różowe kucyki :)
OdpowiedzUsuńJak się okazuje, teraz polubić je mogą i chłopcy. Choć pewnie niejeden już je lubi...
Usuń