Zbiór
rymowanek i wierszyków "Wiejskie gryzmołki pana Pierdziołki"
jest czwartą odsłoną serii przygotowanej przez wydawnictwo Zysk i
S-ka. Na pięćdziesięciu pięciu stronach pełnych kolorowych
ilustracji (także w tle tekstu) znaleźliśmy krótkie utwory
Stanisława Jachowicza, Jana Chęcińskiego, Zofii Rogoszówny,
Heleny Kołaczkowskiej, Jana Grzegorczyka, Tadeusza Zyska oraz
interpretacje ludowych rymowanek. Źródła i autorstwo zostały
określone na końcu publikacji.
"Pan
Pierdziołka" ma podobno wielu przeciwników, jednak my należymy
raczej do zwolenników cyklu. Na pierwszych tomach syn uczył się
czytać –
z babcią i sam. Było w nich co prawda więcej tradycyjnych
przyśpiewek i wyliczanek, co bardziej mi odpowiadało, ale najnowsza
część jest utrzymana w podobnym, humorystycznym tonie. Dzieci
pamiętające wcześniejsze fikołki, zasypianki i inne figle pana
Pierdziołki na pewno znajdą coś dla siebie także w "Wiejskich
gryzmołkach".
"Różne
są na świecie bąki,
rzekł
Pierdziołka do swej Bronki,
jedną cechę
wspólną mają,
że nie
chodzą, lecz latają."
Treść i
forma książki odbiegają nieco od tomików wierszy, do jakich
przywykli współcześni rodzice, sporo tu tłuczenia się po głowach
i innych częściach ciała, różnych wydzielin, paskudek i
brzydactw. Jednak chyba właśnie ta przekora, bazgroły "jak
kura pazurem" (taka bazgrząca kura jest nawet na okładce),
postawa świadomego śmieszka, trefnisia, jakim wydaje się
Pierdziołka, przeżycia przypominające sytuacje ze sceny
średniowiecznego teatru lakowego –
to wszystko pociąga dzieci. Oczywiście wesołe i zwariowane
"Wiejskie gryzmołki" równie dobrze można uznać za
pierwotne, jak i za prymitywne, ale czy ich czytelnicy będą
rozważać podobne kwestie? Te rymowanki nie są podszyte żadną
głęboką ideologią czy filozofią, jak bywa z wieloma
współczesnymi publikacjami dla najmłodszych. "Wiejskie
gryzmołki" nie pretendują do miana poezji, są publikacją
rozrywkową, służą do zabawy i dzieci bawią się nimi dobrze.
Dotychczas
sądziłam, że pierdziołkowe przyśpiewki najlepiej czyta się na
głos, ze śmiechem i przytupywaniem. Jednak ten tom został
przeczytany przez syna po cichu, teatralnym szeptem –
kolegom, w autokarze wiozącym ich na basen (i w drodze powrotnej). W
funkcji zakazanych wierszyków "Wiejskie gryzmołki"
sprawdziły się świetnie, miały dużą i rozbawioną publiczność,
niektóre dzieci znały też poprzednie książki z tej serii. Cóż,
dziewięć lat to już wiek, w którym słowo pisane poznaje się
niekoniecznie pod kontrolą rodziców, możliwe więc, że Wasze
dzieci znają i lubią pana Pierdziołkę, choć o tym nie wiecie.
"(...)
Pełzną, pełzną zaskrońce,
skaczą
żabki dokoła,
Kasi to nie
bierze,
woli węża
boa."
Szkoda, że
Kasia Cerazy w niektórych ilustracjach odeszła od swojej
gryzmołkowato-powtarzankowej, czyli trochę nabazgranej i
powtarzanej we wszystkich dotychczasowych tomach, kreski. Rysunki te
mogą wydawać się nieestetyczne, ale dobrze pasują do rymowanek,
są charakterne i charakterystyczne –
dzieci je rozpoznają. Tymczasem w "Wiejskich gryzmołkach"
zwróciłam uwagę na kilka twarzy bardzo przypominających
ilustracje Joanny Rusinek, Kasi Warpas, Magdy Wosik i Benjamina
Chauda. Taka kompilacja stylów znanych ze współczesnej książki
dla dzieci jest, według mnie, rozwiązaniem nietrafionym i wygląda
dziwnie.
Tekst i zdjęcia:
Bożena
Itoya
Wiejskie
gryzmołki pana Pierdziołki. Powtarzanki i śpiewanki, wybór Jan
Grzegorczyk i Tadeusz Zysk, ilustrowała Kasia Cerazy, Zysk i S-ka,
Pozań 2015. Wiek: 7+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał Ci się nasz tekst? Nie zgadzasz się z nim? Napisz nam o tym!