W artykule poświęconym grze "Hop! Hop!"
(tak nam się spodobała, że - z naszego polecenia - wszyscy najbliżsi
znajomi Starszego już ją mają) wspominałam Wam, że mój syn uwielbia gry
typu warcaby. Dlatego przypadły mu do gustu skaczące żabki, dlatego też
oszalał na punkcie otrzymanego w prezencie od Mikołaja "Pojedynku
robotów". Tak, tak, to było już dawno temu, a gra wciąż cieszy się
niesłabnącym zainteresowaniem. Do tego stopnia, że ostatnio syn był
gotów tłumaczyć jej zasady swemu estońskiemu koledze, by tylko ten
zgodził się z nim zagrać. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt,
że jeden z chłopców nie mówi po estońsku, a drugi - po polsku. Po
angielsku jeden i drugi trochę, a i owszem, ale co najwyżej jak się
nazywają, czy gdzie jest toaleta, a tu zaraz coś takiego? I, wierzcie
lub nie, udało się. Trochę na migi, ale jednak. Co więcej, estońskiego
kolegę gra także wciągnęła.CZYTAMY
Szukaj na tym blogu
środa, 28 sierpnia 2013
Pojedynek robotów
W artykule poświęconym grze "Hop! Hop!"
(tak nam się spodobała, że - z naszego polecenia - wszyscy najbliżsi
znajomi Starszego już ją mają) wspominałam Wam, że mój syn uwielbia gry
typu warcaby. Dlatego przypadły mu do gustu skaczące żabki, dlatego też
oszalał na punkcie otrzymanego w prezencie od Mikołaja "Pojedynku
robotów". Tak, tak, to było już dawno temu, a gra wciąż cieszy się
niesłabnącym zainteresowaniem. Do tego stopnia, że ostatnio syn był
gotów tłumaczyć jej zasady swemu estońskiemu koledze, by tylko ten
zgodził się z nim zagrać. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt,
że jeden z chłopców nie mówi po estońsku, a drugi - po polsku. Po
angielsku jeden i drugi trochę, a i owszem, ale co najwyżej jak się
nazywają, czy gdzie jest toaleta, a tu zaraz coś takiego? I, wierzcie
lub nie, udało się. Trochę na migi, ale jednak. Co więcej, estońskiego
kolegę gra także wciągnęła.poniedziałek, 19 sierpnia 2013
Kwoka - Jan Brzechwa
Znany i zapewne przez większość lubiany wierszyk Jana Brzechwy. Mała,
cieniutka książeczka z wierszykiem „Kwoka” przyciąga uwagę przede
wszystkim piękną grafiką. Ilustracje wykonane przez panią Agnieszkę
Filipowską są wielobarwne, przez co przykuwają uwagę małego czytelnika.
Moje dziecko tak bardzo skupiło się na ilustracjach, że po wysłuchaniu
treści wiersza miało wiele do powiedzenia na temat kwoki i jej gości.
Krzywe spojrzenia głównej bohaterki sieją postrach, a zatroskane,
zasmucone ryjki pozostałych zwierzątek wzbudzają litość w odbiorcy. I
jak tu nie pokochać małej, smutnej świnki czy zakłopotanego osiołka.
Każdy fragment wiersza jest bardzo trafnie zilustrowany przez co dziecko
może łatwiej nauczyć się go na pamięć. Dodatkowym atutem książki jest
duża czcionka, przez co młody odbiorca może samodzielnie próbować ją
czytać.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
