W artykule poświęconym grze "Hop! Hop!"
(tak nam się spodobała, że - z naszego polecenia - wszyscy najbliżsi
znajomi Starszego już ją mają) wspominałam Wam, że mój syn uwielbia gry
typu warcaby. Dlatego przypadły mu do gustu skaczące żabki, dlatego też
oszalał na punkcie otrzymanego w prezencie od Mikołaja "Pojedynku
robotów". Tak, tak, to było już dawno temu, a gra wciąż cieszy się
niesłabnącym zainteresowaniem. Do tego stopnia, że ostatnio syn był
gotów tłumaczyć jej zasady swemu estońskiemu koledze, by tylko ten
zgodził się z nim zagrać. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt,
że jeden z chłopców nie mówi po estońsku, a drugi - po polsku. Po
angielsku jeden i drugi trochę, a i owszem, ale co najwyżej jak się
nazywają, czy gdzie jest toaleta, a tu zaraz coś takiego? I, wierzcie
lub nie, udało się. Trochę na migi, ale jednak. Co więcej, estońskiego
kolegę gra także wciągnęła.
W "Pojedynku robotów" do rozgrywki
potrzebne są dwie osoby. Każda na przydzielonej połowie układa swoje
pionki - roboty. Jest ich zaledwie cztery, ale każdy z nich porusza się
inaczej. Są takie, które podróżują po przekątnych, są takie, które idą
tylko do przodu, ale są też i takie, które mogą wykonywać ruch w każdym
kierunku. Na szczęście, dla ułatwienia, na pionkach rozrysowano, jakie
mamy możliwości. Od nas zależy, którą z nich wykorzystamy - czy
najedziemy przeciwnika, czy wykonamy jakiś strategiczny ruch, czy po
prostu się wycofamy. W rozgrywce bierze także udział robot, którego -
jeśli stracimy - możemy ponownie wprowadzić do gry (zamiast wykonywać
ruch) w odmienionej postaci. By otrzymać "Nowego" wystarczy obrócić
dotychczasowy pionek na drugą stronę. Po tym zabiegu ma on już zupełnie
inne możliwości. Rozgrywka trwa tak długo, aż zdobędziemy czerwonego
robota przeciwnika lub dotrzemy swoim czerwonym robotem na drugi koniec
planszy. Uwaga! Pionki własne od pionków przeciwnika odróżnia kierunek
ustawienia, przesuwając pionki do przodu nie należy ich obracać. Piszę o
tym, ponieważ przy tłumaczeniu zasad gry koledze, okazało się to dość
istotne :)
"Pojedynek..."
jest dziecięcą uproszczoną wersją zakorzenionej w japońskiej tradycji
gry "Shogi" (zwanej także japońskimi szachami), o czym informuje nas już
podtytuł "3x4 Shogi". Jej autorką jest Madoka Kitao - japonka, która
została profesjonalnym graczem "Shogi" w wieku 20 lat, a dziś
popularyzuje tę grę na całym świecie.
Dlaczego warto po nią
sięgnąć? To gra, która uczy dzieci strategicznego myślenia: taktyki,
planowania, przewidywania ruchów przeciwnika. Jest nie tylko wyzwaniem,
rywalizacją, ale także formą dobrej zabawy. Sympatyczne wizerunki
robotów w przypadku mojego syna zdecydowanie działają na jej korzyść.
Cóż począć, chłopcy po prostu uwielbiają takie techniczne rzeczy!
Gosia
- mama 6-latka oraz chwilowa opiekunka 9-letniego kolegi z Estonii
_____________________________________________________________
Liczba graczy: 2 osoby
Wiek graczy: 6 – 106 lat
Wydawca: Egmont
Informacja producenta:
Celem
gry jest zdobycie czerwonego robota przeciwnika lub dotarcie swoim
czerwonym robotem na przeciwległy koniec planszy. Każdy robot porusza
się w inny sposób, kluczem do zwycięstwa jest więc odpowiednie
wykorzystanie cech poszczególnych robotów.
Autorką gry jest Madoka Kitao,
która w wieku 20 lat została profesjonalnym graczem Shogi. W 2008 roku,
z myślą o młodszych graczach opracowała grę opartą na systemie „3x4
Shogi”, która szybko stała się bestsellerem w Japonii. Obecnie Madoka
Kitao prowadzi firmę, której głównym celem jest popularyzacja gry Shogi
na całym świecie


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał Ci się nasz tekst? Nie zgadzasz się z nim? Napisz nam o tym!