No, Kochani, przyznajcie szczerze, czy byliście
grzeczni w tym roku? Tak, a napisaliście list do Świętego
Mikołaja? O co w nim prosiliście? Miejcie się na baczności, bo w
siedzibie Świętego Wasze listy są skrupulatnie sczytywane i
oceniane. Oj, nie każdy dostanie prezent o jakim marzy, nie każdy!
Dlaczego? A, tego nie zdradzę! Odsyłam Was za to do lektury "Dwóch
miśków na wynos!" - pokaźnego przewodnika po niezwykłej
siedzibie Wielkiego Szefa.
Gatunek - fikcja, choć czy na pewno? Któż bowiem odważy się
rzec, że Mikołaj nie istnieje? A skoro istnieje, skąd pewność,
że w jego fabrykach pracują elfy czy skrzaty, a nie stare,
niepotrzebne już nikomu zabawki? Przecież fabryki Wielkiego Szefa
jak dotąd nikt nie widział, bo i skąd, gdy bronią jej uzbrojone
zastępy bałwanów, które działają niezwykle skutecznie
odstraszając intruzów. Niech się ma na baczności każdy, kto
naruszy tę niezwykłą przestrzeń! My możemy ją poznać wyłącznie
dzięki małemu, wyrzuconemu na śmietnik pluszowemu Zającowi, który
trafia tu przez zwykły zbieg okoliczności - uratowany przez
Oberkangura w trakcie próbnego lotu saniami Szefa.
"Dwa miśki na wynos" to właśnie opowieść o
porzuconym, a może bardziej - odnalezionym, Zającu. Ciepła
historia wprowadzająca nas w świąteczny klimat. Taka, która
rozpoczyna się wiosną, a kończy - tak, oczywiście! - 24 grudnia,
kiedy to Wielki Szef odpalając z racy kometę wyrusza na czele swej
Powietrznej Kawalerii. W tym czasie razem z Zającem mamy okazję
przyjrzeć się siedzibie Świętego z bliska. Autor, Marcin
Przewoźniak, maluje ją z niezwykłą pomysłowością i precyzją.
Czego my tu nie znajdziemy? Jest olbrzymia klockopompa wypluwająca
plastikowe klocki różnych rozmiarów, kolorów, kształtów. Jest
trzeszczypiętro, oddzielone od reszty i baaardzo wyciszone miejsce,
w którym testuje się niemowlęce grzechotki. Są tu biura
projektowe i laboratoria. Swoją siedzibę mają tu nawet piraci,
którzy buszują w internecie, wyszukując nieuczciwych producentów
zajmujących się "pirackim" procederem. Wyobraźnia autora
wiedzie daleko i nie ogranicza się wyłącznie do opisów miejsc.
Również pojawiające się w książce postacie są niezwykłe -
Mikołaj, jego żona - Śnieżynka, ożywione zabawki -
transformersy, trolle-robole, pluszaki, lalki, durnostojki... oj,
długo by wymieniać! Moim zdaniem najbardziej niezwykły z całej
ekipy jest jednak Pancerplusz - pół pluszak, pół czołg, który -
choć zmilitaryzowany - budzi wyłącznie ciepłe uczucia. To
mis-przewodnik, który wprowadza naszego Zająca w mikołajowy świat.
Świat, w którym duużo się dzieje, bo Fabryka Świętego Mikołaja
nie odpoczywa - nawet wiosną!
Bardzo pomysłowa historia, rozbudzająca dziecięcą wyobraźnię.
Pokazująca, że nie musimy poddawać się stereotypom, temu co
serwuje nam telewizja, czy kolejne powtarzające się książki.
Bardzo malownicza. Autor słowami doskonale oddaje to, co widzi
oczyma swej wyobraźni. Możemy więc ten niezwykły świat podglądać
razem z nim. Z kilku rozdziałów napływają do nas pouczające
morały. Dowiadujemy się czym jest wspomniane już piractwo
przemysłowe. Uczymy się, jak należy, a jak nie wolno nam
postępować. Wszystko to w dodatku oplecione dużą dawką humoru.
Mam co prawda drobne zastrzeżenia co do treści - tych
Oberkangurów (którzy, nie wiedzieć czemu kojarzą mi się z rasą
wyższą) i pracujących pod nimi trolli-roboli. Na pewno żadne
dziecko nie będzie miało skojarzeń takich jak ja, bo sama opowieść
jest od nich daleka, ale nazwy w mej głowie brzmią niestety niezbyt
wdzięcznie. Nie podoba mi się też wyniosła Śnieżynka, ale
myślę, że tę lekturę należy potraktować po prostu z lekkim
przymrużeniem oka. Dać się ponieść fantazji autora i na chwilę
zapomnieć o otaczającym nas świecie. Mimo więc kilku własnych
uwag i skojarzeń, książkę ze Starszym czytamy, zaśmiewając się
w głos. Oryginalne to podejście do tematu Świąt!
czytajki.blogspot.com
Marcin Przwoźniak, „Dwa miśki na wynos!”,
Wydawnictwo Skrzat, ilustracje Zbigniew Dobosz, wiek 7+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał Ci się nasz tekst? Nie zgadzasz się z nim? Napisz nam o tym!